Wonią ciszy, kadzideł i drewna
mroczna kruchta zaprasza pielgrzyma
szpaler ławek garbatych pod chórem,
gdzie nadzieją się krzepił ktoś stary
wsparłszy głowę na dłoniach sękatych,
które z pracy składały ofiary;
w złotych ramach spłakana Madonna –
dla niej czas się naprawdę zatrzymał.
Anioł z mieczem i święty Franciszek
siedli razem na stopniach ołtarza,
by choć trochę odpocząć od drwiny
dzisiaj znowu zaznanej od ludzi
i strudzeni zasnęli głęboko – może jutro
ksiądz proboszcz ich zbudzi,
gdy w zakrystii przed sumą niedzielną
będzie głośno homilię powtarzał.
Smuga światła spływając jak uśmiech
z wysokości okiennych przeźroczy
zawadziła w kamiennej chrzcielnicy
polne maki – więc barwą zagrały.
Nasiąkają mądrością psałterzy grube
belki dębowej powały,
ponad tęczą misternie rzeźbioną -
odkupiciel się z krzyżem zjednoczył.
Zachęcony po zgiełku ulicy wonią
drewna, kadzideł i ciszy
wstąp na chwilę samotny wędrowcze –
może w sercu głos… Boga usłyszysz?
Mikołaj Golenia